1. Klasyczna metoda i super prosta. Gdy sobie zapalamy auto, szczególnie po postoju, naciśnijmy hamulec (chyba że nasze auto nie zapala bez pedałowania gazem). Pamiętajmy że jedna noga jest zajęta sprzęgłem bo szkoda jest rozrusznika na kręcenie całą skrzynią, a i tak lewą nogą to se możemy dużo sprawdzić.
No i noga na hamulcu, zapalamy a pedał się zapada odrobinę- serwo działa! Może nie jest to takie zapadnięcie jak w współczesnych autach, ale jest.
2. Ogólnie sprawa wygląda tak, bardzo często ludzie nie mają wyregulowanego skoku jałowego pedału hamulca. Reguluje się go w dwóch miejscach:
a) na śrubach znajdujących się na cięgnie wychodzącym z grodzi i napędzającym dźwignię. Zostawia się tam luz dzięki temu hamulec nie hamuje cały czas.
b) okręcamy pompę hamulcową, odsuwamy ją na przewodach i:

Voila, to jest to!!
Tam jest taki trzpień który oddziałuję na pompę hamulcową i reguluje się go według książki, znajduje się pod takim plastikiem zabezpieczającym. Ale przechodząc do meritum. Jeśli ten popychacz wraz z uszczelką będzie ciężko wychodził i do tego będzie go zasysać do środka gdy go puścimy, znaczy że serwo jest sprawne. Gdy całość wyjdzie po prostu znaczy że serwo jest nieszczelne. Całość z uszczelką można bez zupełnego stresu wyjąć z serwa. Podczas montażu uszczelkę żeby nie wywijała się można ją dociskać tym plastikiem zabezpieczającym, a trzpień musi trafić do środka plastikowego tłoka wewnątrz serwa. Ważne jest żeby w serwie było jakieś podciśnienie.
Jeśli obie próby się nie powiodą można próbować rozruszać zawór zwrotny do którego jest podłączony przewód od kolektora ssącego. Można to robić wd-40 nawet, tak żeby przepuszczał w jedną stronę (żeby zasysać z serwa). Próbę zrobić ustami
